Recenzja bajki D.N. Mamin-Sibiryak „Imieniny Vanki.

Dmitrij Mamin-Sibiryak

Imieniny Vanki

Bij, bęben, ta-ta! tra-ta-ta! Graj, trąbki: tru-tu! tu-ru-ru!.. Cała muzyka tutaj - dziś są urodziny Vanki!.. Drodzy goście, nie ma za co... Hej, wszyscy się tu zbierają! Tra-ta-ta! Tru-ru-ru!

Vanka chodzi w czerwonej koszuli i mówi:

- Bracia, serdecznie zapraszam... Smakołyki - tyle, ile chcecie. Zupa z najświeższych frytek; kotlety z najlepszego, najczystszego piasku; ciasta z wielokolorowych kawałków papieru; co za herbata! Z najlepszej przegotowanej wody. Serdecznie zapraszamy... Muzyka, graj!..

Ta-ta! Tra-ta-ta! Tru-tu! Tu-ru-ru!

Była pełna sala gości. Jako pierwszy przybył drewniany Top z brzuszkiem.

– LJ… LJ… gdzie jest jubilat? LJ… LJ… Uwielbiam bawić się w dobrym towarzystwie…

Są dwie lalki. Jeden - z niebieskimi oczami, Anya, jej nos był trochę uszkodzony; druga z czarnymi oczami, Katya, brakowało jej jednej ręki. Przybyli ładnie i zajęli swoje miejsce na zabawkowej sofie.

„Zobaczmy, jaki smakołyk ma Vanka” – zauważyła Anya. „Coś, czym można się bardzo chwalić. Muzyka nie jest zła i bardzo wątpię w poczęstunek.

„Ty, Anya, zawsze jesteś z czegoś niezadowolona”, wyrzuciła ją Katya.

„I zawsze jesteś gotowy do kłótni.

Lalki trochę się kłóciły i były nawet gotowe do kłótni, ale w tym momencie mocno używany Clown kuśtykał na jednej nodze i natychmiast je pogodził.

Wszystko będzie dobrze, panie! Bawmy się świetnie. Oczywiście brakuje mi jednej nogi, ale Volchok kręci się na jednej nodze. Witaj Wilku...

- Zhzh ... Cześć! Dlaczego jedno z twoich oczu wygląda, jakby zostało trafione?

- To nic... To ja spadłem z kanapy. Mogło być gorzej.

- Och, jak źle może być... Czasem tak uderzam w ścianę z całego startu biegowego, prosto na głowę!..

Dobrze, że twoja głowa jest pusta...

- Nadal boli ... zhzh ... Spróbuj sam, dowiesz się.

Klaun tylko stuknął w swoje mosiężne talerze. Był na ogół człowiekiem niepoważnym.

Pietruszka przyjechał i przywiózł ze sobą całą masę gości: własną żonę Matrionę Iwanownę, niemieckiego lekarza Karola Iwanowicza i Cygana z wielkim nosem; a Cygan przywiózł ze sobą trójnożnego konia.

- Cóż, Vanka, przyjmij gości! Pietruszka mówił radośnie, trącając nos. - Jeden jest lepszy od drugiego. Moja jedyna Matryona Iwanowna jest coś warta… Bardzo lubi ze mną pić herbatę, jak kaczka.

— Znajdziemy też herbatę, Piotrze Iwanowiczu — odparł Vanka. - I zawsze cieszymy się, że mamy dobrych gości ... Usiądź, Matrena Ivanovna! Karolu Iwanowiczu, nie ma za co...

Przybyli też Niedźwiedź i Zając, Szara Babcia Koza z Kaczką Corydalis, Kogucik z Wilkiem - Vanka znalazła miejsce dla wszystkich.

Pantofel Alyonushkina i Wiecha Alyonushkina były ostatnie. Wyglądali - wszystkie miejsca są zajęte, a Metelochka powiedział:

- Nic, stanę w kącie...

Ale Slipper nic nie powiedział i cicho wczołgał się pod kanapę. Był to bardzo czcigodny Pantofel, choć zużyty. Był trochę zakłopotany tylko dziurą, która była na samym nosie. No nic, nikt nie zauważy pod kanapą.

- Hej muzyka! – rozkazał Vanka.

Uderz w bęben: tra-ta! ta-ta! Zaczęły grać trąbki: tru-tu! I wszyscy goście nagle stali się tacy weseli, tacy weseli...

Koniec segmentu wprowadzającego.

Tekst dostarczony przez litry LLC.

Za książkę możesz bezpiecznie zapłacić kartą bankową Visa, MasterCard, Maestro, z konta telefonu komórkowego, z terminala płatniczego, w salonie MTS lub Svyaznoy, przez PayPal, WebMoney, Yandex.Money, QIWI Wallet, karty bonusowe lub w inny dogodny dla Ciebie sposób.

Ściągnij

Bajka dźwiękowa rosyjskiego pisarza Dmitrija Narkisovicha Mamina-Sibiryaka „Imieniny Vanki” o skandalu z walką, która wyrosła z niczego. Początkowo na imieniny Vanki zebrało się wielu gości. grała muzyka, wszyscy tańczyli, radowali się, biesiadowali, zachowywali się ładnie i przyzwoicie. Nagle lalka Katia szepnęła do lalki Anyi: „A jak myślisz, Anya, która jest tu najpiękniejsza?” „Jabłko niezgody” zostaje wrzucone na ucztę. Wtedy wszyscy zaczęli się dowiadywać, kto wygląda, kto jest mądry, a kto nie? Nikt nie mówił źle o drugim, ale wszyscy byli obrażeni przez wszystkich, potem zaczęli się obrażać, a potem wszyscy walczyli. Tylko Slipper i Bunny ukryli się i nie brali udziału w aferze. Ale w końcu, gdy wszyscy się uspokoili, to Slipper i Bunny zostali oskarżeni o rozpoczęcie całej bójki. Zostali wyrzuceni razem od dnia imienin, a wszyscy pozostali goście kontynuowali zabawę.
Oferujemy słuchanie online lub pobranie zabawnej, humorystycznej bajki dźwiękowej autorstwa D. N. Mamina-Sibiryaka „Imieniny Vanki”. Historia spodoba się zarówno dzieciom, jak i dorosłym.

Strona 1 z 3

I

Bij, bęben, ta-ta! tra-ta-ta! Graj, trąbki: rub-tu! Tu-ru-ru!.. Niech tu cała muzyka - dziś są urodziny Vanki!.. Drodzy goście, nie ma za co... Hej, wszyscy się tu zbierają! Tra-ta-ta! Tru-ru-ru!

Vanka chodzi w czerwonej koszuli i mówi:

- Bracia, serdecznie zapraszam... Smakołyki - tyle, ile chcecie. Zupa z najświeższych frytek; kotlety z najlepszego, najczystszego piasku; ciasta z wielokolorowych kawałków papieru; co za herbata! Z najlepszej przegotowanej wody. Serdecznie zapraszamy... Muzyka, graj!..

Ta-ta! Tra-ta-ta! Tru-tu! Tu-ru-ru!

Była pełna sala gości. Jako pierwszy przybył drewniany Top z brzuszkiem.

– LJ… LJ… gdzie jest jubilat? LJ… LJ… Uwielbiam bawić się w dobrym towarzystwie…

Są dwie lalki. Jeden - z niebieskimi oczami, Anya, jej nos był trochę uszkodzony; druga z czarnymi oczami, Katya, brakowało jej jednej ręki. Przybyli ładnie i zajęli swoje miejsce na zabawkowej sofie. -

„Zobaczmy, jaki smakołyk ma Vanka” – zauważyła Anya. „Coś, czym można się bardzo chwalić. Muzyka nie jest zła i bardzo wątpię w poczęstunek.

„Ty, Anya, zawsze jesteś z czegoś niezadowolona”, wyrzuciła ją Katya.

„I zawsze jesteś gotowy do kłótni.

Lalki trochę się kłóciły i były nawet gotowe do kłótni, ale w tym momencie mocno wspierany Clown kuśtykał na jednej nodze i natychmiast je pogodził.

„Wszystko będzie dobrze, pani!” Bawmy się świetnie. Oczywiście brakuje mi jednej nogi, ale Volchok kręci się na jednej nodze. Witaj Wilku...

- Zhzh ... Cześć! Dlaczego jedno z twoich oczu wygląda, jakby zostało trafione?

- To nic... To ja spadłem z kanapy. Mogło być gorzej.

- Och, jak źle może być... Czasem tak uderzam w ścianę z całego startu biegowego, prosto na głowę!..

Dobrze, że twoja głowa jest pusta...

„Ale to boli… pali… Spróbuj sam, dowiesz się.”

Klaun tylko stuknął w swoje mosiężne talerze. Był na ogół człowiekiem niepoważnym.

Pietruszka przyjechał i przywiózł ze sobą całą masę gości: własną żonę Matrionę Iwanownę, niemieckiego lekarza Karola Iwanowicza i Cygana z wielkim nosem; a Cygan przywiózł ze sobą trójnożnego konia.

- Cóż, Vanka, przyjmij gości! Pietruszka mówił wesoło, klepiąc się w nos. - Jeden jest lepszy od drugiego. Moja jedyna Matryona Iwanowna jest coś warta… Bardzo lubi ze mną pić herbatę, jak kaczka.

— Znajdziemy herbatę, Piotrze Iwanowiczu — odparł Vanka. - I zawsze cieszymy się, że witamy dobrych gości ... Usiądź, Matriono Iwanowna! Karolu Iwanowiczu, nie ma za co...

Przybyli też Niedźwiedź i Zając, Szara Babcia Koza z Kaczką Corydalis, Kogucik z Wilkiem - Vanka znalazła miejsce dla wszystkich.

Pantofel Alyonushkina i Metelochka Alyonushkina były ostatnie. Wyglądali - wszystkie miejsca są zajęte, a Metelochka powiedział:

- Nic, stanę w kącie...

Ale Slipper nic nie powiedział i cicho wczołgał się pod kanapę. Był to bardzo czcigodny Pantofel, choć zużyty. Był trochę zakłopotany tylko dziurą, która była na samym nosie. No nic, nikt nie zauważy pod kanapą.

- Hej muzyka! – rozkazał Vanka.

Uderz w bęben: marnotrawstwo! ta-ta! Zaczęły grać trąbki: tru-tu! I wszyscy goście nagle stali się tacy weseli, tacy weseli...

II

Wakacje rozpoczęły się świetnie. Samo bicie bębna, same trąbki grały, brzęczała góra, klaun bił w cymbały, a Pietruszka piszczała wściekle. Ach, jakie to było zabawne!

- Bracia, grajcie! - krzyknął Vanka, wygładzając swoje lniane loki.

- Matryona Iwanowna, czy boli cię brzuch?

- Kim jesteś, Karolu Iwanowiczu? Matryona Iwanowna była urażona. - Dlaczego tak myślisz?..

- Chodź, pokaż język.

- Trzymaj się z daleka, proszę...

Bij, bęben, ta-ta! tra-ta-ta! Graj, trąbki: tru-tu! tu-ru-ru! Weźmy całą muzykę tutaj - dziś są urodziny Vanki! Drodzy goście, serdecznie zapraszamy. Hej, wszyscy tu chodźcie! Tra-ta-ta! Tru-ru-ru!

Vanka chodzi w czerwonej koszuli i mówi:

Bracia, nie ma za co. Smakołyki - tyle, ile chcesz. Zupa z najświeższych frytek; kotlety z najlepszego, najczystszego piasku; ciasta z wielokolorowych kawałków papieru; co za herbata! Z najlepszej przegotowanej wody. Powitanie. Muzyka gra!

Ta-ta! Tra-ta-ta! Tru-tu! Tu-ru-ru!

Była pełna sala gości. Jako pierwszy przybył drewniany Top z brzuszkiem.

Uczyć się. Uczyć się. Gdzie jest urodzinowy chłopiec? Uczyć się. Uczyć się. Uwielbiam bawić się w dobrym towarzystwie.

Są dwie lalki. Jeden - z niebieskimi oczami, Anya, jej nos był trochę uszkodzony; druga z czarnymi oczami, Katya, brakowało jej jednej ręki. Przybyli ładnie i zajęli swoje miejsce na zabawkowej sofie.

Zobaczmy, jaki rodzaj uczty ma Vanka - zauważyła Anya. - Jest się czym chwalić. Muzyka nie jest zła i bardzo wątpię w poczęstunek.

Ty, Anya, zawsze jesteś z czegoś niezadowolona - wyrzuciła ją Katya.

I zawsze jesteś gotowy do kłótni.

Lalki trochę się kłóciły i były nawet gotowe do kłótni, ale w tym momencie mocno wspierany Clown kuśtykał na jednej nodze i natychmiast je pogodził.

Wszystko będzie dobrze, pani! Bawmy się świetnie. Oczywiście brakuje mi jednej nogi, ale Volchok kręci się na jednej nodze. Witaj Wołczok.

Uczyć się. Witam! Dlaczego jedno z twoich oczu wygląda, jakby zostało trafione?

Drobnostki. Spadłem z kanapy. Mogło być gorzej.

Och, jak źle jest. Czasami z całego rozbiegu uderzam tak w ścianę, prosto w głowę!

Dobrze, że twoja głowa jest pusta.

Mimo to boli. Uczyć się. Spróbuj sam, będziesz wiedział.

Klaun tylko stuknął w swoje mosiężne talerze. Był na ogół człowiekiem niepoważnym.

Pietruszka przyjechał i przywiózł ze sobą całą masę gości: własną żonę Matrionę Iwanownę, niemieckiego lekarza Karola Iwanowicza i Cygana z wielkim nosem; a Cygan przywiózł ze sobą trójnożnego konia.

Cóż, Vanka, przyjmij gości! - Pietruszka mówił wesoło, klepiąc go w nos. - Jeden jest lepszy od drugiego. Jedna z moich Matryony Iwanowna jest coś warta. Uwielbia pić ze mną herbatę jak kaczka.

Znajdźmy herbatę, Piotrze Iwanowiczu — odparł Vanka. - I zawsze witamy dobrych gości. Usiądź, Matriono Iwanowna! Karl Iwanowicz, nie ma za co.

Przybyli też Niedźwiedź i Zając, Szara Babcia Koza z Kaczką Corydalis, Kogucik z Wilkiem - Vanka znalazła miejsce dla wszystkich.

Pantofel Alyonushkina i Metelochka Alyonushkina były ostatnie. Wyglądali - wszystkie miejsca są zajęte, a Metelochka powiedział:

Nic, stanę w kącie.

Ale Slipper nic nie powiedział i cicho wczołgał się pod kanapę. Był to bardzo czcigodny Pantofel, choć zużyty. Był trochę zakłopotany tylko dziurą, która była na samym nosie. No nic, nikt nie zauważy pod kanapą.

Hej muzyka! – rozkazał Vanka.

Uderz w bęben: tra-ta! ta-ta! Zaczęły grać trąbki: tru-tu! I wszyscy goście nagle stali się tacy radośni, tacy radośni.

Wakacje rozpoczęły się świetnie. Samo bicie bębna, same trąbki grały, brzęczała góra, klaun bił w cymbały, a Pietruszka piszczała wściekle. Ach, jakie to było zabawne!

Bracia, grajcie! - krzyknął Vanka, wygładzając swoje lniane loki.

Matryona Ivanovna, czy boli cię brzuch?

Kim jesteś, Karolu Iwanowiczu? - obraził Matryona Iwanowna. - Dlaczego tak myślisz?

Chodź, pokaż język.

Trzymaj się z daleka, proszę.

Do tej pory leżała spokojnie na stole, a gdy lekarz mówił o języku, nie mogła się oprzeć i zeskoczyła. W końcu lekarz zawsze z jej pomocą bada język Alyonushki.

O nie, nie musisz! pisnęła Matryona Iwanowna, machając rękami w tak zabawny sposób, jak wiatrak.

Cóż, nie narzucam swoich usług - Łyżka się obraziła.

Chciała się nawet zdenerwować, ale w tym czasie podleciał do niej Volchok i zaczęli tańczyć. Wierzchołek zabrzęczał, zadzwoniła łyżka. Nawet Pantofelek Alyonushkina nie mógł się oprzeć, wyczołgał się spod sofy i szepnął do Metelochki:

Bardzo cię kocham, Metelochka.

Panicle zamknęła słodko oczy i tylko westchnęła. Kochała być kochana.

Przecież zawsze była taką skromną panicle i nigdy nie afiszowała się, jak to czasem bywało z innymi. Na przykład Matryona Ivanovna lub Anya i Katya - te urocze lalki uwielbiały śmiać się z niedociągnięć innych ludzi: klaunowi brakowało jednej nogi, Pietruszka miał długi nos, Karol Iwanowicz miał łysą głowę, Cygan wyglądał jak podpalacz, a urodzinowy chłopak Vanka dostał najwięcej.

Jest trochę męski - powiedziała Katia.

A poza tym przechwałka - dodała Anya.

Przy dobrej zabawie wszyscy zasiedli do stołu i rozpoczęła się prawdziwa uczta. Kolacja minęła jak prawdziwe imieniny, choć sprawa nie obywała się bez drobnych nieporozumień. Niedźwiedź przez pomyłkę prawie zjadł Królika zamiast kotleta; Top o mało nie wdał się w bójkę z Cyganem przez Łyżkę - ten chciał ją ukraść i już schował do kieszeni. Znany tyran, Piotr Iwanowicz, pokłócił się z żoną i pokłócił o drobiazgi.

Matryona Ivanovna, uspokój się - przekonał ją Karl Iwanowicz. - W końcu Piotr Iwanowicz jest miły. Może boli Cię głowa? Mam przy sobie doskonałe pudry.

Zostaw ją, doktorze - powiedział Pietruszka. - To taka niemożliwa kobieta. A jednak bardzo ją kocham. Matriono Iwanowna, pocałujmy się.

Hurra! krzyknął Vanka. - To dużo lepsze niż walka. Nie znoszę, kiedy ludzie walczą. Wow, spójrz.

Ale potem stało się coś zupełnie nieoczekiwanego i tak strasznego, że aż przerażające jest to powiedzieć.

Uderz w bęben: tra-ta! ta-ta-ta! Grały trąby: ru-ru! ru-ru-ru! Zadźwięczały talerze Klauna, Łyżka śmiała się srebrnym głosem, Top brzęczał, a rozbawiony Królik krzyknął: bo-bo-bo! Porcelanowy Pies szczekał głośno, Gumowy Kot miauczał czule, a Niedźwiedź tupał nogą tak mocno, że podłoga drżała. Najszlachetniejsza ze wszystkich okazała się koza babci. Przede wszystkim tańczył lepiej niż ktokolwiek inny, a potem tak śmiesznie potrząsał brodą i ryknął chrapliwym głosem: ja!

Czekaj, jak to wszystko się stało? Bardzo trudno jest opowiedzieć wszystko w porządku, ponieważ z powodu uczestników incydentu tylko Alyonushkin Bashmachok pamiętał całość. Był ostrożny i zdążył schować się pod kanapą na czas.

Tak, więc tak było. Najpierw drewniane kostki przyszły pogratulować Vance. Nie, nie znowu. W ogóle się nie zaczęło. Kostki naprawdę przyszły, ale winna była czarnooka Katia. Ona, ona, racja! Pod koniec kolacji ten śliczny łobuz szepnął do Anyi:

A jak myślisz, Anya, która jest tu najpiękniejsza.

Wydaje się, że pytanie jest najprostsze, ale tymczasem Matryona Iwanowna strasznie się obraziła i powiedziała Katii bez ogródek:

Jak myślisz, dlaczego mój Piotr Iwanowicz jest dziwakiem?

Nikt tak nie myśli, Matriono Iwanowna - Katia próbowała się usprawiedliwić, ale było już za późno.

Oczywiście jego nos jest trochę duży - kontynuowała Matryona Iwanowna. - Ale można to zauważyć, jeśli spojrzeć na Piotra Iwanowicza tylko z boku. Potem ma zły nawyk strasznego piszczenia i walki ze wszystkimi, ale nadal jest miłym człowiekiem. Co do umysłu.

Lalki kłóciły się z taką pasją, że przykuły uwagę wszystkich. Przede wszystkim oczywiście Pietruszka interweniowała i pisnęła:

Zgadza się, Matriono Iwanowna. Najpiękniejszą osobą tutaj jestem oczywiście ja!

Tutaj wszyscy mężczyźni są obrażeni. Wybacz mi, taka samochwała tej Pietruszce! Nawet słuchanie jest obrzydliwe! Klaun nie był mistrzem mowy i został obrażony w milczeniu, ale dr Karol Iwanowicz powiedział bardzo głośno:

Więc wszyscy jesteśmy dziwakami? Gratulacje panowie.

Od razu powstał zgiełk. Cygan krzyczał coś po swojemu, Niedźwiedź warczał, Wilk wył, Szara Koza krzyczała, Top brzęczał - jednym słowem wszyscy byli kompletnie urażeni.

Panie, przestań! - namówiła wszystkich Vanka. - Nie zwracaj uwagi na Piotra Iwanowicza. Po prostu żartował.

Ale to wszystko na próżno. To Karl Ivanitch był głównie poruszony. Uderzył nawet pięścią w stół i krzyknął:

Panowie, dobra uczta, nic do powiedzenia! Zostaliśmy zaproszeni do odwiedzenia tylko po to, by nazywać się dziwakami.

Łaskawi władcy i łaskawi władcy! - Vanka próbowała wszystkich zakrzyczeć. - Jeśli o to chodzi, panowie, jest tu tylko jeden dziwak - to ja. Czy jesteś teraz zadowolony?

Następnie. Czekaj, jak to się stało? Tak, tak, tak było. Karl Iwanowicz był całkowicie podekscytowany i zaczął zbliżać się do Piotra Iwanowicza. Pogroził mu palcem i powtórzył:

Gdybym nie był osobą wykształconą i gdybym nie wiedział, jak zachowywać się przyzwoicie w przyzwoitym społeczeństwie, powiedziałbym ci, Piotrze Iwanowiczu, że jesteś nawet głupcem.

Znając zadziorną naturę Pietruszki, Vanka chciał stanąć między nim a lekarzem, ale po drodze uderzył pięścią w długi nos Pietruszki. Pietruszce wydawało się, że to nie Vanka go uderzyła, ale lekarz. Co się tutaj zaczęło! Pietruszka przylgnęła do lekarza; bez powodu Cygan, który siedział z boku, zaczął bić Klauna, Niedźwiedź rzucił się na Wilka z warczeniem, Wołczok pobił Kozła pustą głową - jednym słowem przyszedł prawdziwy skandal na zewnątrz. Marionetki pisnęły cienkimi głosami, a cała trójka zemdlała ze strachu.

Ach, jestem głupia! krzyknęła Matryona Iwanowna, spadając z kanapy.

Panie, co to jest? krzyknął Vanka. - Panie, jestem urodzinowym chłopcem. Panowie, to w końcu niegrzeczne!

Doszło do prawdziwej bójki, więc już trudno było stwierdzić, kto kogo bije. Vanka na próżno próbował oddzielić walczących i sam zaczął bić wszystkich, którzy odwrócili się pod jego ramieniem, a ponieważ był silniejszy niż wszyscy inni, goście źle się bawili.

Strażnik! Ojcowie. Och straż! Pietruszka wrzasnął najgłośniej, próbując mocniej uderzyć lekarza. - Zabili Pietruszkę na śmierć. Strażnik!

Tylko Slipper opuścił wysypisko, zdążył schować się pod kanapą na czas. Zamknął nawet oczy ze strachu, a w tym czasie Królik ukrył się za nim, również szukając ratunku w locie.

Gdzie idziesz? - burknął Pantofelek.

Bądź cicho, bo inaczej usłyszą i oboje to zrozumieją - przekonywał Zaichik, patrząc skośnym okiem przez dziurę w skarpetce. - Och, jakim rabusiem jest ta Pietruszka! Bije wszystkich i sam krzyczy z dobrą nieprzyzwoitością. Dobry gość, nic do powiedzenia. I ledwo uciekłem Wilkowi, ach! Przerażające jest nawet pamiętać. A tam Kaczka leży do góry nogami. Zabili biedaka.

Och, jaki jesteś głupi, Bunny: wszystkie lalki omdleją, no cóż, Kaczka wraz z innymi.

Walczyli, walczyli, walczyli długo, aż Vanka wyrzucił wszystkich gości, z wyjątkiem lalek. Matryona Iwanowna od dawna miała dość leżenia w omdleniu, otworzyła jedno oko i zapytała:

Panie, gdzie ja jestem? Doktorze, spójrz, czy ja żyję?

Nikt jej nie odpowiedział, a Matriona Iwanowna otworzyła drugie oko. Pokój był pusty, a Vanka stała na środku i rozglądała się ze zdziwieniem. Anya i Katya obudziły się i również były zaskoczone.

Było tu coś strasznego” – powiedziała Katya. - Dobry urodzinowy chłopcze, nic do powiedzenia!

Lalki natychmiast rzuciły się na Vankę, który zdecydowanie nie wiedział, co mu odpowiedzieć. I ktoś go bił, a on kogoś bił, ale za co, o co – nie wiadomo.

Naprawdę nie wiem, jak to wszystko się stało – powiedział, rozkładając ramiona. - Najważniejsze, że szkoda: bo kocham je wszystkie. Zdecydowanie wszyscy.

A my wiemy jak - pantofel i Bunny odpowiedzieli spod kanapy. - Widzieliśmy wszystko!

Tak, to twoja wina! Matryona Iwanowna rzuciła się na nich. - Oczywiście ty. Zrobili owsiankę i sami się ukryli.

Tak, o to chodzi! - Vanka była zachwycona. - Wynoś się, złodzieje. Odwiedzasz gości tylko po to, by kłócić się z dobrymi ludźmi.

Slipper i Bunny ledwo zdążyli wyskoczyć przez okno.

Oto jestem - Matryona Iwanowna groziła im pięścią. - Och, jacy nieszczęśni ludzie są na świecie! Więc Kaczka powie to samo.

Tak, tak - potwierdził Kaczka. - Na własne oczy widziałem, jak schowali się pod kanapą.

Kaczka zawsze zgadzała się ze wszystkimi.

Musimy zwrócić gości - kontynuowała Katia. - Będziemy się lepiej bawić.

Goście chętnie wracali. Kto miał podbite oko, kto utykał; Najbardziej ucierpiał długi nos Pietruszki.

Ach, rabusie! – powtórzyli wszyscy jednym głosem, besztając Królika i Pantofelka. - Kto by pomyślał?

Och, jaki jestem zmęczony! Odbił wszystkie ręce - narzekał Vanka. - Cóż, po co pamiętasz starego. Nie jestem mściwy. Hej muzyka!

Znowu bębnienie bębniło: tra-ta! ta-ta-ta! Zaczęły grać trąbki: tru-tu! ru-ru-ru! A Pietruszka krzyczała wściekle.

Główny bohater Vanka miał imieniny, przybyły do ​​niego lalki i inne zabawki. Dowiedz się w bajce Mamina-Sibiryaka „Imieniny Vanki”, jak ucztował świat zabawek, jakie smakołyki i tańce były na wakacjach. Taka historia spodoba się młodszym dzieciom i uczniom w wieku szkolnym.

Opowieść o imieninach Vanki do pobrania:

Opowieść o imieninach Vanki przeczytana

Bij, bęben, ta-ta! tra-ta-ta! Graj, trąbki: tru-tu! tu-ru-ru! Weźmy całą muzykę tutaj - dziś są urodziny Vanki! Drodzy goście, serdecznie zapraszamy. Hej, wszyscy tu chodźcie! Tra-ta-ta! Tru-ru-ru!

Vanka chodzi w czerwonej koszuli i mówi:

Bracia, nie ma za co. Smakołyki - tyle, ile chcesz. Zupa z najświeższych frytek; kotlety z najlepszego, najczystszego piasku; ciasta z wielokolorowych kawałków papieru; co za herbata! Z najlepszej przegotowanej wody. Powitanie. Muzyka gra!

Ta-ta! Tra-ta-ta! Tru-tu! Tu-ru-ru!

Była pełna sala gości. Jako pierwszy przybył drewniany Top z brzuszkiem.

Uczyć się. Uczyć się. Gdzie jest urodzinowy chłopiec? Uczyć się. Uczyć się. Uwielbiam bawić się w dobrym towarzystwie.

Są dwie lalki. Jeden - z niebieskimi oczami, Anya, jej nos był trochę uszkodzony; druga z czarnymi oczami, Katya, brakowało jej jednej ręki. Przybyli ładnie i zajęli swoje miejsce na zabawkowej sofie.

Zobaczmy, jaki rodzaj uczty ma Vanka - zauważyła Anya. - Jest się czym chwalić. Muzyka nie jest zła i bardzo wątpię w poczęstunek.

Ty, Anya, zawsze jesteś z czegoś niezadowolona - wyrzuciła ją Katya.

I zawsze jesteś gotowy do kłótni.

Lalki trochę się kłóciły i były nawet gotowe do kłótni, ale w tym momencie mocno wspierany Clown kuśtykał na jednej nodze i natychmiast je pogodził.

Wszystko będzie dobrze, pani! Bawmy się świetnie. Oczywiście brakuje mi jednej nogi, ale Volchok kręci się na jednej nodze. Witaj Wołczok.

Uczyć się. Witam! Dlaczego jedno z twoich oczu wygląda, jakby zostało trafione?

Drobnostki. Spadłem z kanapy. Mogło być gorzej.

Och, jak źle jest. Czasami z całego rozbiegu uderzam tak w ścianę, prosto w głowę!

Dobrze, że twoja głowa jest pusta.

Mimo to boli. Uczyć się. Spróbuj sam, będziesz wiedział.

Klaun tylko stuknął w swoje mosiężne talerze. Był na ogół człowiekiem niepoważnym.

Pietruszka przyjechał i przywiózł ze sobą całą masę gości: własną żonę Matrionę Iwanownę, niemieckiego lekarza Karola Iwanowicza i Cygana z wielkim nosem; a Cygan przywiózł ze sobą trójnożnego konia.

Cóż, Vanka, przyjmij gości! - Pietruszka mówił wesoło, klepiąc go w nos. - Jeden jest lepszy od drugiego. Jedna z moich Matryony Iwanowna jest coś warta. Uwielbia pić ze mną herbatę jak kaczka.

Znajdźmy herbatę, Piotrze Iwanowiczu — odparł Vanka. - I zawsze witamy dobrych gości. Usiądź, Matriono Iwanowna! Karl Iwanowicz, nie ma za co.

Przybyli też Niedźwiedź i Zając, Szara Babcia Koza z Kaczką Corydalis, Kogucik z Wilkiem - Vanka znalazła miejsce dla wszystkich.

Pantofel Alyonushkina i Metelochka Alyonushkina były ostatnie. Wyglądali - wszystkie miejsca są zajęte, a Metelochka powiedział:

Nic, stanę w kącie.

Ale Slipper nic nie powiedział i cicho wczołgał się pod kanapę. Był to bardzo czcigodny Pantofel, choć zużyty. Był trochę zakłopotany tylko dziurą, która była na samym nosie. No nic, nikt nie zauważy pod kanapą.

Hej muzyka! – rozkazał Vanka.

Uderz w bęben: tra-ta! ta-ta! Zaczęły grać trąbki: tru-tu! I wszyscy goście nagle stali się tacy radośni, tacy radośni.

Wakacje rozpoczęły się świetnie. Samo bicie bębna, same trąbki grały, brzęczała góra, klaun bił w cymbały, a Pietruszka piszczała wściekle. Ach, jakie to było zabawne!

Bracia, grajcie! - krzyknął Vanka, wygładzając swoje lniane loki.

Matryona Ivanovna, czy boli cię brzuch?

Kim jesteś, Karolu Iwanowiczu? - obraził Matryona Iwanowna. - Dlaczego tak myślisz?

Chodź, pokaż język.

Trzymaj się z daleka, proszę.

Do tej pory leżała spokojnie na stole, a gdy lekarz mówił o języku, nie mogła się oprzeć i zeskoczyła. W końcu lekarz zawsze z jej pomocą bada język Alyonushki.

O nie, nie musisz! pisnęła Matryona Iwanowna, machając rękami w tak zabawny sposób, jak wiatrak.

Cóż, nie narzucam swoich usług - Łyżka się obraziła.

Chciała się nawet zdenerwować, ale w tym czasie podleciał do niej Volchok i zaczęli tańczyć. Wierzchołek zabrzęczał, zadzwoniła łyżka. Nawet Pantofelek Alyonushkina nie mógł się oprzeć, wyczołgał się spod sofy i szepnął do Metelochki:

Bardzo cię kocham, Metelochka.

Panicle zamknęła słodko oczy i tylko westchnęła. Kochała być kochana.

Przecież zawsze była taką skromną panicle i nigdy nie afiszowała się, jak to czasem bywało z innymi. Na przykład Matryona Ivanovna lub Anya i Katya - te urocze lalki uwielbiały śmiać się z niedociągnięć innych ludzi: klaunowi brakowało jednej nogi, Pietruszka miał długi nos, Karol Iwanowicz miał łysą głowę, Cygan wyglądał jak podpalacz, a urodzinowy chłopak Vanka dostał najwięcej.

Jest trochę męski - powiedziała Katia.

A poza tym przechwałka - dodała Anya.

Przy dobrej zabawie wszyscy zasiedli do stołu i rozpoczęła się prawdziwa uczta. Kolacja minęła jak prawdziwe imieniny, choć sprawa nie obywała się bez drobnych nieporozumień. Niedźwiedź przez pomyłkę prawie zjadł Królika zamiast kotleta; Top o mało nie wdał się w bójkę z Cyganem przez Łyżkę - ten chciał ją ukraść i już schował do kieszeni. Znany tyran, Piotr Iwanowicz, pokłócił się z żoną i pokłócił o drobiazgi.

Matryona Ivanovna, uspokój się - przekonał ją Karl Iwanowicz. - W końcu Piotr Iwanowicz jest miły. Może boli Cię głowa? Mam przy sobie doskonałe pudry.

Zostaw ją, doktorze - powiedział Pietruszka. - To taka niemożliwa kobieta. Jednak bardzo ją kocham. Matriono Iwanowna, pocałujmy się.

Hurra! krzyknął Vanka. - To dużo lepsze niż walka. Nie znoszę, kiedy ludzie walczą. Wow, spójrz.

Ale potem stało się coś zupełnie nieoczekiwanego i tak strasznego, że aż przerażające jest to powiedzieć.

Uderz w bęben: tra-ta! ta-ta-ta! Grały trąby: ru-ru! ru-ru-ru! Zadźwięczały talerze Klauna, Łyżka śmiała się srebrnym głosem, Top brzęczał, a rozbawiony Królik krzyknął: bo-bo-bo! Porcelanowy Pies szczekał głośno, Gumowy Kot miauczał czule, a Niedźwiedź tupał nogą tak mocno, że podłoga drżała. Najszlachetniejsza ze wszystkich okazała się koza babci. Przede wszystkim tańczył lepiej niż ktokolwiek inny, a potem tak śmiesznie potrząsał brodą i ryknął chrapliwym głosem: ja!

Czekaj, jak to wszystko się stało? Bardzo trudno jest opowiedzieć wszystko w porządku, ponieważ z powodu uczestników incydentu tylko Alyonushkin Bashmachok pamiętał całość. Był ostrożny i zdążył schować się pod kanapą na czas.

Tak, więc tak było. Najpierw drewniane kostki przyszły pogratulować Vance. Nie, nie znowu. W ogóle się nie zaczęło. Kostki naprawdę przyszły, ale winna była czarnooka Katia. Ona, ona, racja! Pod koniec kolacji ten śliczny łobuz szepnął do Anyi:

A jak myślisz, Anya, która jest tu najpiękniejsza.

Wydaje się, że pytanie jest najprostsze, ale tymczasem Matryona Iwanowna strasznie się obraziła i powiedziała Katii bez ogródek:

Jak myślisz, dlaczego mój Piotr Iwanowicz jest dziwakiem?

Nikt tak nie myśli, Matriono Iwanowna - Katia próbowała się usprawiedliwić, ale było już za późno.

Oczywiście jego nos jest trochę duży - kontynuowała Matryona Iwanowna. - Ale można to zauważyć, jeśli spojrzeć na Piotra Iwanowicza tylko z boku. Potem ma zły nawyk strasznego piszczenia i walki ze wszystkimi, ale nadal jest miłym człowiekiem. Co do umysłu.

Lalki kłóciły się z taką pasją, że przykuły uwagę wszystkich. Przede wszystkim oczywiście Pietruszka interweniowała i pisnęła:

Zgadza się, Matriono Iwanowna. Najpiękniejszą osobą tutaj jestem oczywiście ja!

Tutaj wszyscy mężczyźni są obrażeni. Wybacz mi, taka samochwała tej Pietruszce! Nawet słuchanie jest obrzydliwe! Klaun nie był mistrzem mowy i został obrażony w milczeniu, ale dr Karol Iwanowicz powiedział bardzo głośno:

Więc wszyscy jesteśmy dziwakami? Gratulacje panowie.

Od razu powstał zgiełk. Cygan krzyczał coś po swojemu, Niedźwiedź warczał, Wilk wył, Szara Koza krzyczała, Top brzęczał - jednym słowem wszyscy byli kompletnie urażeni.

Panie, przestań! - namówiła wszystkich Vanka. - Nie zwracaj uwagi na Piotra Iwanowicza. Po prostu żartował.

Ale to wszystko na próżno. To Karl Ivanitch był głównie poruszony. Uderzył nawet pięścią w stół i krzyknął:

Panowie, dobra uczta, nic do powiedzenia! Zostaliśmy zaproszeni do odwiedzenia tylko po to, by nazywać się dziwakami.

Łaskawi władcy i łaskawi władcy! - Vanka próbowała wszystkich zakrzyczeć. - Jeśli o to chodzi, panowie, jest tu tylko jeden dziwak - to ja. Czy jesteś teraz zadowolony?

Następnie. Czekaj, jak to się stało? Tak, tak, tak było. Karl Iwanowicz był całkowicie podekscytowany i zaczął zbliżać się do Piotra Iwanowicza. Pogroził mu palcem i powtórzył:

Gdybym nie był osobą wykształconą i gdybym nie wiedział, jak zachowywać się przyzwoicie w przyzwoitym społeczeństwie, powiedziałbym ci, Piotrze Iwanowiczu, że jesteś nawet głupcem.

Znając zadziorną naturę Pietruszki, Vanka chciał stanąć między nim a lekarzem, ale po drodze uderzył pięścią w długi nos Pietruszki. Pietruszce wydawało się, że to nie Vanka go uderzyła, ale lekarz. Co się tutaj zaczęło! Pietruszka przylgnęła do lekarza; bez powodu Cygan, który siedział z boku, zaczął bić Klauna, Niedźwiedź rzucił się na Wilka z warczeniem, Wołczok pobił Kozła pustą głową - jednym słowem przyszedł prawdziwy skandal na zewnątrz. Marionetki pisnęły cienkimi głosami, a cała trójka zemdlała ze strachu.

Ach, jestem głupia! krzyknęła Matryona Iwanowna, spadając z kanapy.

Panie, co to jest? krzyknął Vanka. - Panie, jestem urodzinowym chłopcem. Panowie, to w końcu niegrzeczne!

Doszło do prawdziwej bójki, więc już trudno było stwierdzić, kto kogo bije. Vanka na próżno próbował oddzielić walczących i sam zaczął bić wszystkich, którzy odwrócili się pod jego ramieniem, a ponieważ był silniejszy niż wszyscy inni, goście źle się bawili.

Strażnik! Ojcowie. Och straż! Pietruszka wrzasnął najgłośniej, próbując mocniej uderzyć lekarza. - Zabili Pietruszkę na śmierć. Strażnik!

Tylko Slipper opuścił wysypisko, zdążył schować się pod kanapą na czas. Zamknął nawet oczy ze strachu, a w tym czasie Królik ukrył się za nim, również szukając ratunku w locie.

Gdzie idziesz? - burknął Pantofelek.

Bądź cicho, bo inaczej usłyszą i oboje to zrozumieją - przekonywał Zaichik, patrząc skośnym okiem przez dziurę w skarpetce. - Och, jakim rabusiem jest ta Pietruszka! Bije wszystkich i sam krzyczy z dobrą nieprzyzwoitością. Dobry gość, nic do powiedzenia. I ledwo uciekłem Wilkowi, ach! Przerażające jest nawet pamiętać. A tam Kaczka leży do góry nogami. Zabili biedaka.

Och, jaki jesteś głupi, Bunny: wszystkie lalki omdleją, no cóż, Kaczka wraz z innymi.

Walczyli, walczyli, walczyli długo, aż Vanka wyrzucił wszystkich gości, z wyjątkiem lalek. Matryona Iwanowna od dawna miała dość leżenia w omdleniu, otworzyła jedno oko i zapytała:

Panie, gdzie ja jestem? Doktorze, spójrz, czy ja żyję?

Nikt jej nie odpowiedział, a Matriona Iwanowna otworzyła drugie oko. Pokój był pusty, a Vanka stała na środku i rozglądała się ze zdziwieniem. Anya i Katya obudziły się i również były zaskoczone.

Było tu coś strasznego” – powiedziała Katya. - Dobry urodzinowy chłopcze, nic do powiedzenia!

Lalki natychmiast rzuciły się na Vankę, który zdecydowanie nie wiedział, co mu odpowiedzieć. I ktoś go bił, a on kogoś bił, ale za co, o co – nie wiadomo.

Naprawdę nie wiem, jak to wszystko się stało – powiedział, rozkładając ramiona. - Najważniejsze, że szkoda: bo kocham je wszystkie. Zdecydowanie wszyscy.

A my wiemy jak - pantofel i Bunny odpowiedzieli spod kanapy. - Widzieliśmy wszystko!

Tak, to twoja wina! Matryona Iwanowna rzuciła się na nich. - Oczywiście ty. Zrobili owsiankę i sami się ukryli.

Tak, o to chodzi! - Vanka była zachwycona. - Wynoś się, złodzieje. Odwiedzasz gości tylko po to, by kłócić się z dobrymi ludźmi.

Slipper i Bunny ledwo zdążyli wyskoczyć przez okno.

Oto jestem - Matryona Iwanowna groziła im pięścią. - Och, jacy nieszczęśni ludzie są na świecie! Więc Kaczka powie to samo.

Tak, tak - potwierdził Kaczka. - Na własne oczy widziałem, jak schowali się pod kanapą.

Kaczka zawsze zgadzała się ze wszystkimi.

Musimy zwrócić gości - kontynuowała Katia. - Będziemy się lepiej bawić.

Goście chętnie wracali. Kto miał podbite oko, kto utykał; Najbardziej ucierpiał długi nos Pietruszki.

Ach, rabusie! – powtórzyli wszyscy jednym głosem, besztając Królika i Pantofelka. - Kto by pomyślał?

Och, jaki jestem zmęczony! Odbił wszystkie ręce - narzekał Vanka. - Cóż, po co pamiętasz starego. Nie jestem mściwy. Hej muzyka!

Znowu bębnienie bębniło: tra-ta! ta-ta-ta! Zaczęły grać trąbki: tru-tu! ru-ru-ru! A Pietruszka krzyczała wściekle.